aaa4
Uczeń
Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 17:11, 04 Lip 2017 |
|
i ramie w ramie, w zapadajacym zmierzchu poszli do namiotu nastepczyni tronu.
Elspeth wsliznela sie do srodka i rzucila na ziemie dwie poduchy, na ktorych usiedli. Dirk dotknal lekko dlonmi jej nadgarstkow i na ile mogl, uspokoil mysli. Starajac wmowic sobie, ze po prostu ma do czynienia z kolejnym uczniem, ktorego musi nauczyc poslugiwania sie swym darem, delikatnie zaczal Elspeth wprowadzac w trans. Zgasl ostatni promien swiatla, na niebie jasniej zaswiecily gwiazdy, lecz oboje siedzieli nieporuszeni, zupelnie nieswiadomi tego, co sie wokol nich dzieje. Elspeth bardzo dlugo milczala i Dirk zaczal sie obawiac, ze jej niewyszkolony dar okaze sie bezuzyteczny na tak wielka odleglosc, pomimo poteznego, wzmagajacego go wzruszenia.
Raptem Elspeth skrzywila sie z bolu i strachu, a jej dlonie zacisnely konwul-syjnie na nadgarstkach Dirka.
-Odnalazlam ja... Och, bogowie! Skrzywdzono ja w potworny sposob! Ja... mysle... ze zaczyna mi byc niedobrze...
-Wytrzymaj, skrzacie! Nie zawiedz mnie! Ja ciebie potrzebuje... ona ciebie potrzebuje!
Elspeth przelknela glosno sline i zdolala sie opanowac. Dirk poszedl sladem jej mysli i znalazl poszukiwany cel, uchwycil go i pociagnal ze wszystkich sil.
Nie wiedzial, jak dlugo trwaly jego zmagania z ciezarem. Nagle wezbrala w nim ogromna, grozaca pochlonieciem fala bolu i pociemnialo mu w oczach.
Kiedy przyszedl do siebie, stwierdzil, ze siedzi zgarbiony na ziemi, a Elspeth z calych sil potrzasa nim, by sie ocknal.
-Ni z tego, ni z owego przestales oddychac - powiedziala przerazona. -
Myslalam, ze nie zyjesz! O, bogowie, Dirku... to... to na nic, prawda?
Potrzasnal otepiala glowa.
-Probowalem. O bogini, zbaw mnie! Probowalem. Odnalazlem ja, jednak
nie moglem jej ruszyc. Nie posiadam tak wielkiej sily.
Poczul na swej dloni goraca lze, ktora splynela po policzku Elspeth, i postanowil sprobowac jeszcze raz. Wiedzial, ze raczej umrze, probujac sprowadzic do siebie Talie, niz bedzie zyl ze swiadomoscia, ze nie starczylo mu odwagi na druga probe.
Lecz zanim zdazyl cokolwiek powiedziec, ktos inny [link widoczny dla zalogowanych]
przejal sprawy w swe rece.
Czlecze. - Glos rozlegl sie wprost w jego myslach. - Dirku... Heroldzie.
173
Byl to meski glos, a nie glos Ahrodie. Podniosl wzrok i zobaczyl nad soba trzech stojacych Towarzyszy: Ahrodie, Gwene i na ich czele Rolana; zjawili sie tak cicho, ze nawet zdzblo trawy nie zaszelescilo. Za nimi, na granicy poletka na ktorym rozbito namiot Elspeth, zebrali sie wszyscy, co do jednego, Towarzysze z obozu, nawet zrebak Cymry.Rolan wygladal jak duch, stal posepny i wydawalo sie ze bije od niego jakas luna. Na jego widok wlosy zjezyly sie Dirkowi na glowie. Wygladal jak istota z legend, a nie stworzenie, ktore mozna spotkac w zwyczajnym swiecie.
Ty masz dar, ktory wykorzystamy. Ona posiada wzrok. My dostarczymy [link widoczny dla zalogowanych]
wam potrzebnej sily
-Ja... ale... czy to ma znaczyc...
Ze wciaz mozemy ja ocalic, jesli starczy nam milosci i nie ulekniemy sie. Jednak badz przygotowany, ze nasz sukces moze cie drogo kosztowac. Bol bedzie ogromny. Mozliwe nawet, ze umrzesz.
Bez slowa Dirk spojrzal na Elspeth. Zrozumial, ze Rolan przemowil takze do niej.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|